"...pomysł na Stowarzyszenie został rzucony już wiosną 2007 r., ale... musiał dojrzeć, jak wytrawne czerwone wino, nasycić się chęcią, entuzjazmem i wiarą, że to wszystko ma przecież sens. Jakiś czas później ten sam pomysł, zaczął wywoływać uśmiech i porozumiewawcze spojrzenia, aż w końcu zniecierpliwienie...
W końcu - 28 lutego 2009 r., w przytulnym mieszkaniu w sercu Kolbuszowej, wieczorową porą spotkało się kilkunastu uśmiechniętych wojowników, uzbrojonych w długopisy i kartki papieru. O uzgodnionej porze. Punktualnie. Tak jakby sami nie mogli się doczekać tej burzliwej dyskusji. Cały wieczór trwały rozmowy, co chcą, czego nie chcą, jak, co można, w jaki sposób; padały pomysły, przykłady... iskrzyło jednym słowem. Potem "przeszli" cały alfabet w poszukiwaniu słowa, które najlepiej oddałoby sens planowanych działań. Kiedy w okolicach północy rzucono "Kuźnia"... zapadła cisza, a później już tylko słychać było dźwięk otwieranego szampana.
I w ten sposób, ta energia, która dawno w nich drzemała zyskała nowy wymiar, nowy sens, nową odpowiedzialność i siłę napędową do działania..."
...podoba mi się!!! chętnie ją kupię;)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, ciekawe co będzie w XXIV rozdziale???
cudnie!:) wciąga, aż nie mogę doczekać się co będzie dalej...!
OdpowiedzUsuń